Ukraina to piękny, ale zarazem niezwykle skomplikowany i dziwny kraj, w którym wszystko, dosłownie wszystko można zważyć, odmierzyć i przeliczyć. Spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, po uprzednim „dogadaniu się” z milicjantem, uszczupli nasz portfel o 50 hrywien. Cena ośmiu parówek, gdzie na opakowaniu zawartość mięsa nie jest podawana – aby nie wywołać niepotrzebnych rozruchów społecznych – wynosi 13 hrywien i 40 kopiejek. Cena demokracji wynosi natomiast 300 hrywien czyli 184 parówki – tanie i niskojakościowe. Za dziewięć kilogramów parówek obecna partia władzy kupuje człowieka, który przez cztery godziny, na głodzie, chłodzie, bez dostępu do toalety będzie manifestował pod biało-czarnymi sztandarami pod Sądem Pieczerskim czy gdziekolwiek się to tylko zamarzy niebieskim. Za taką kwotę ludzie sprzedają swoją wolność, sprzedają swoją przeszłość i przyszłość swoich dzieci.

dscf5425

Los bywa jednak przewrotny, a ludzie potrafią posunąć się w absurdzie niezwykle daleko. Władza nie zapłaciła swoim stójkowiczom ani grosza, a oni, po chwili zastanowienia, ruszyli ze skargą do milicji. Można sobie to tylko wyobrazić: „Panie władzo, bo ja tak sobie tutaj stałem, machałem flagą, krzyczałem co kazali, a teraz nawet mi zapłacić nie chcą. No jak to tak? Przecież robiłem co mówili. Wszystko! jak Boga kocham!. To złodziejstwo! Skandal w biały dzień!”. Tutaj mundurowi odpowiadają: „chyba wiecie kto wam dawał kasę, więc nie do nas teraz z pretensjami”. Żadnych głębszych dociekań, sprzeciwu mediów, śledztw dziennikarskich. Wszystko zakończyło się jedynie krótką wzmianką w jednej niezależnych gazet. Ciekawe na ile parówek władza wycenia teraz niezależność dziennikarza?

Poziom demokracji w kraju  może być w równym stopniu odmierzany przez frekwencję wyborczą jak przez wyborcze parówki. Na całym świecie ludzie swój głos sprzedają za wszystko: wódkę, chleb, fajki czy kiełbasę. Tych ludzi najlepiej oddają jednak parówki – szczególnie te ukraińskie. Bezmięsne, wodniste, nijakie w smaku i pozostawiające po sobie poranne problemy żołądkowe.

Kijów, październik 2011