W jednym z ostatnich tekstów zastanawiałem się już, czy po wyborach obudziliśmy się w nowym kraju. Moją opinię może jednak całkowicie zmienić krótka dyskusja podsłuchana w tramwaju:

– I co sądzisz o tych wyborach?
– Nie mam na to czasu, idę do spowiedzi.

[hr gap=”30″]

Powroty z pracy bywają trudne.

– A to żul, miał mnie szafkę pomóc przenieść – powiedział przez telefon menel, otwierając w tramwaju butelkę piwa.

Rozwarstwienie sięga coraz głębiej.

[hr gap=”30″]

Kraków, małopolskie, godzina 10:15, okolice metalowego kosza na przeceniane produkty.
Ostatnia torebka Wittchena znika ze sklepu wraz z Panią w futrze.

Kryzys cywilizacji?

[hr gap=”30″]

Burgerownia, siedzę i pochłaniam pół kilograma wysmażonego wołu, gdy moją sielankę przerywa rozmowa telefoniczna dwójki zakochanych gołąbków.

– Kochanie, bardzo Cię kocham, chciałem Ci zrobić niespodziankę.
– Bla, bla bla
– Ale kocham Cię!
– Bla bla bla
– No ale myślałem, że to będzie dobrze!
– Bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla (i jeszcze trochę bla bla )
– Uspokój się, tak samo mówiła moja była!

Komuś chyba trzeba będzie krwistego stejka przyłożyć tu i ówdzie.

[hr gap=”30″]

Tramwaj, trzęsie, tłoczno, śmierdzi dwudniowym potem. Przy automacie biletowym tłoczą się dwa przytulaski. Potwornie miły widok. Gdy nagle dobiega mnie niestłumione przez ryk wszystkiego:

– Ten twój brat to podobny do Ciebie, za piękny to on nie jest

KABUM

A jednak Słodziaki.

[hr gap=”30″]

Kurczak gate

Kolejka w Carrefourze, apatia przerywana miarowym piik

Pan przede mną rozkłada swoje rzeczy. Na oko czterdziestka, nieśmierdzący, trochę otyły, podejrzewam, że bywalec lokalnych barów i klubów z jednorękimi bandytami.

Wkłada produkty do wora, odbiera resztę, odchodzi.

Odchodzi i wraca:

– Czego ten kurczak kosztuje 7,50?! Przecież pisało, że 50% obniżki a kosztował 13!

– Przepraszam, ale ja…

– Czy ja mam Was dzielenia nauczyć?!

Koleś się drze, kobieta za kasą płacze, ludzie odwracają wzrok, siara, a Pan Ochroniarz zajęty obserwacją podejrzanych typów przy dziale mrożonek

Koleś odchodzi, nie, namyślił się, wraca.

– Czy ja mam Was nauczyć mnożenia?!

– Wie Pan co? Ja już Panu dam tę złotówkę. Wziął, nie odwrócił się.

Dodam tylko, że wracał nawet nie do tej kasy, w której zrobił zakupy.