W lutym Pudelka odwiedziło prawie 9,5 miliona osób. Co czwarty Polak trafił w zeszłym miesiącu jakimś sposobem na strony różowego pieska. I się zaczęło: że Polska głupieje, że odmóżdżenie, że JAKICH CZASÓW DOŻYLIŚMY.
Dla porównania, największy z portali informacyjnych – Onet.pl, notuje przeciętnie 14 milionów unikalnych użytkowników miesięcznie. A pamiętam dokładnie, gdy jeszcze kilka lat temu Pudelek startował jako plotkarski serwisik, o którym mało kto słyszał, kilka osób widziało, a już kompletnie nikt nie brał na poważnie niczego co tam znalazł. Dzisiaj parę rzeczy się zmieniło:

Poranna gazeta

Poranna kawa, papieros i Pudelek. Kilka nowinek ze „świata gwiazd”, parę smaczków politycznych, nieco mody, trochę kultury i prasówkę możemy odfajkować. Pudelek to dla wielu JEDYNE źródło informacji. Szybko dowiesz się tutaj o nowej dupie Kim Kardashian i o pijanym Wiplerze. Znajdziesz teksty o szogunie na krześle i uzależnionej od telefonu Patrycji Kazadi. Tak, znajdziemy tu absolutnie wszystkie najbardziej wartościowe treści w Internecie, te o których piszę się wszędzie i te całkowicie wyjątkowe.

break-18987_1920

Bezobciachowy , internetowy nowy lepszy Fakt

Co najważniejsze, gdy czytaniem Faktu chwalić się nie można, odwiedzenie raz na jaki czas Pudelka obciachu podobno nie przynosi. Podobno. A gdy ktoś mówi „Przeczytałem to na Pudelku”, brzmi to zdecydowanie lepiej niż w „Chwili dla Ciebie” czy innym „Party”.

Pudelek to również medium uznane przez same gwiazdy. Pojawiać się tam znaczy istnieć stale w świadomości fanów, czyli być znanym i zarabiać hajsy na tym, że jest się znanym, by nadal być znanym. Takie celebryckie perpetuum mobile.

Czas na ALE

I teraz powinien chyba nadejść moment na „ale”. Ale „ale” nie nadejdzie i jedyne co mnie tak naprawdę wkurwia to to, że o mnie na Pudelku nie przeczytacie, na razie. Bo ci co najbardziej krytykują, bardzo by chyba chcieli się na nim znaleźć, a jakoś im nie wychodzi.