Już wiem, Justyna rozstaje się z Michałem. To ona pierwsza wykonała ten krok, to ona pierwsza zadzwoniła i powiedziała, że już nie pasują do siebie, że on ją dusi, czy ona się dusi. Zrobiła to spontanicznie, chociaż nad samą decyzją myślała długo. Było to słychać w jej głosie. Słyszałem to ja i cały autobus, cały autobus ludzi, których to całkowicie, ale to całkowicie nic nie obchodziło. Justyna miała to jednak w dupie, tam gdzie jak widać miała również swojego faceta.

Myślałem, że takie rzeczy się nie zdarzają ,ale jednak dzielenie się swoją muzyką ze wszystkimi pasażerami jest ciągle żywe w naszym pięknym, nadwiślańskim narodzie. Każdemu takiemu „melomanowi” z chęcią rzuciłbym 20 zł na najtańsze słuchawki. Niestety, ale muzyka, której słuchają najczęściej na lepszy sprzęt nie zasługuje.

Ludzie-smrodki. Są ludzie-żule i jest ich wielu. Tacy tworzą jednak oddzielną kategorię, o której szkoda, by pisać, bo i pisać nie ma o czym. Ludzie-smrodki potrafią mieć na sobie najmodniejsze ubrania i kończyć imprezę w modnym klubie albo wracać z biznesowego spotkania w garniaku od Versace. Śmierdzą, stosując przy tym najczęściej metodę pachy nad twarzy, twojej twarzy.

Tępe spojrzenie pasażera z naprzeciwka. Siedzisz zmachany po całym dniu, oddajesz się na wewnętrzną emigrację i TEN z naprzeciwka patrzy. Patrzy tępym wyrazem oczu i nie wiesz, czy chce Ci wpierdolić, czy… w sumie nie wiem co. Szuka kontaktu? Przyjaciela? Kogoś do pogadania? We mnie nie znajdzie nikogo. Wydaje mi się, że nawet dosyć wyraźnie to pokazuję, ale w tym przypadku trafiam w próżnię.

I co mnie wkurwia najbardziej – techniczne niedomówienia. Przy wejściu do niektórych krakowskich tramwajów, jedynym angielskim napisem dotyczącym biletów jest ten, że można go kupić u motorniczego za 5 zł. Jeżeli nie wybieramy się gdzieś pod Kraków, wszędzie dojedziemy na bilecie 20-minutowym-cena 2,80 zł. Może różnica niewielka, ale jak tu się nie wkurzyć.