Fala patriotyczno-historycznego uniesienia pomieszanego ze świętym oburzeniem przewaliła się w połowie sierpnia przez Internet na wieść o wydarzeniach mających miejsce na profilu wódki Żytnia Extra. Trudno nie zgodzić się, że osoby odpowiedzialne za prowadzenie fanpage`a popełnili wiele kardynalnych błędów. Nie sposób również nie przyznać, że był to chyba jeden z największych skandali w polskich social mediach, a fala rozgłosu zdecydowanie wyszła poza ich ramy.  Całkowicie zgadzam się także ze stwierdzeniem, że umieszczenie podobnych treści zasługuje na karę. Karę, która będzie jednak odpowiednia do popełnionej winy.

Głupota zasługuje na karę!

Od razu wytłumaczę, że nie będę się tutaj starał wybielić osoby prowadzącej fanpage ani nikogo odpowiedzialnego za wypuszczenie tego „wpisu”. Powiem nawet wprost, dali dupy po całości: brak researchu, kradzież zdjęcia, brak wyczucia (uciekający ludzie w strojach z lat osiemdziesiątych z wyzierającym z oczu przerażeniem muszą chyba jednak wzbudzić co najmniej pewne zdziwienie) a przede wszystkich tak bardzo potrzebnym w tej branży brakiem podstawowej wiedzy kulturowej i historycznej, bez której ni rusz. Jak można rozmawiać z ludźmi o wódce odwołującej do hisorii PRL-u, kiedy zna się go tylko ze zdjęć Poloneza i z jednokrotnego obejrzenia Misia? No nie da się!. Jak się okazało Pani S. powinna, przynajmniej teoretycznie, wiedzieć dużo więcej, ale polska edukacja to już temat na zdecydowanie dłuższy wywód.

Z fejsa za kraty

Z mojej krótkiej rozmowy z prawnikiem wynika, i poprawcie mnie jak coś przeinaczę, że z zarzutem znieważenia występuje się z powództwa cywilnego,  natomiast proces karny, z którym mamy do czynienia w tym przypadku, ma miejsce jedynie w razie występowania wysokiej szkodliwość społecznej. Teraz weźcie sobie tę sprawę, spójrzcie na nią z jednej strony, teraz z drugiej, możecie się jej przyjrzeć bardzo dokładnie. Dajcie sobie jeszcze chwilę… No i jak? Czy naprawdę uważasz, że w tym przypadku szkodliwość społeczna jest aż tak wielka, by posadzić dwudziestoośmioletnią dziewczynę na rok do więzienia? Wysłalibyście ją za kraty za wpis na Facebooku, który oczywiście obraził pamięć ofiar, był skrajnie głupi, ale wynikał ze zwykłej niewiedzy i nie miał na celu zbicie jakiegokolwiek kapitału? Czy biorąc pod uwagę przykłady zachowań dotykających nas każdego dnia w debacie publicznej, poświęcimy w walce o kulturę w Internecie jeden z jego najmniejszych trybików i znajdziemy sobie kozła ofiarnego, który w całej tej nagonce został dzisiaj kompletnie sam. Widzę, że wiele osób stara się znaleźć w osobie Marty adresata wszystkich win polskiego Internetu, co może niestety skończyć się źle nie tylko dla Pani S., ale w przyszłości również przynieść koniec śmieszkowania oburzonym „autorytetom”.

Sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem

Marta S. tworzyła jednoosobową agencję obsługującą jedną z największych marek polskiej wódki. Nikt za nią nie stał, nikt nie sprawdzał co robi, nikt nie wiedział co się dzieje na fanpage`u. Marta, posiadająca gruntowną wiedzę z zakresu destylacji, grafiki, pijaru, historii, obsługi klienta, reklamy, new bussinesu, siadała z rana i jechała z kolejnymi postami jak jej serce podpowiadało. Firma warta miliony złotych miała do niej kompletne zaufanie, dając jej całkowicie wolną rękę w kontakcie z fanami i potencjalnymi klientami. Nadal w to wierzysz?

Daj kamienia!

Ciekawe, że Ci, którzy wcześniej kreowali się na obrońców polskiej historii, nie zadali sobie ostatnio pytania na co zasługuje człowiek, który komunistycznemu działaczowi wręcza Opornik, symbol sprzeciwu wobec stanu wojennego, za który dostawało się łomot od Milicji, lądowało na przesłuchaniach i w więzieniu. W przypadku Marty S. zawinił zwykły błąd niedouczonego człowieka, w tym przypadku to celowe działanie człowieka wykształconego, odbywające się w świetle kamer. W każdym przypadku obrażono pamięć ofiar i pytanie nie brzmi kiedy bardziej, ale kto ma więcej na sumieniu. Na sumieniu powinni mieć także wiele „specjaliści” od polskiej historii, którzy dzisiaj świadomie milczą.