Jeden z największych polskich tygodników odkrywa aferę na szczytach polskiego dziennikarstwa, która wstrząśnie, zmiażdży, rozdepcze jak karalucha szefa wydania wiadomości jednej z największej polskich telewizji. Pada oskarżenie o molestowanie pracownicy. Nagonka trwa, szczegółów brak, choć najczęściej wymienia się jedno nazwisko. Nikt nie ma żadnych dowodów, ale eksperci od wszystkiego już wydają opinię, jednoznaczną.

 

Słowa, słowa!

 

Upubliczniając tego rodzaju informacje dano równocześnie pozwolenie na publiczny lincz. Giełda nazwisk podejrzanych rosła i kilka osób dostało rykoszetem tylko i wyłącznie dla zwiększenia nakładu numeru, w którym zostanie ogłoszony ON. Pomyślałem, że jak już dowalili takimi oskarżeniami to dowody muszą być niszczące, a już na pewno musi to być coś więcej niż… gumowa lala…

 

Mam swą gumową lalę,
pornosów cały stos,
i białe wieże walę,
słysząc w mej głowie głos.

 

Wiersz, jak się domyślacie, mojego autorstwa, nie odstaje poziomem od „śledztwa” dziennikarzy zaangażowanych. Tyle tylko że ja,  dla dobra mojego portfela, pieniędzy pisaniem wierszy nie zarabiam.
SONY DSC

 

Gumowa lala dla każdego!

 

I co komu do tego! Durczok mógł mieć ich ze sto i każdego dnia dawać upust popędowi w każdym z kątów swojej pieczary miłości. Albo niech będzie, nawet i w toalecie.  Niech ma. Stać go, to niech sobie pofigluje. Figlarz.
A, że być może lubi sobie przy tym wciągnąć to i owo? Na początku trzeba to przede wszystkim udowodnić, a po drugie ja tam nikomu do nosa nie zaglądam, podobnie jak do portfela i łóżka. Róbcie sobie co tam chcecie, a innym WARA od tego.
Dość zabawnie w ustach Latkowskiego brzmią słowa, że od prowadzącego wydania Faktów należy wymagać czegoś więcej, bo nie jest szarym człowiekiem, a prawdziwym autorytetem, ba nie jest nawet gwiazdą rocka. Panie Latkowski, serio? Czy pamięć ludzka może być aż tak krótka? Proszę przypomnieć akta spraw z połowy lat dziewięćdziesiątych, wziąć głęboki oddech i zastanowić się raz jeszcze. No chyba, że od redaktora naczelnego Wprostu tak wiele wymagać nie trzeba.

 

Barykaduję się!

 

Strach z domu wychodzić, bo kto wie co możemy zastać po powrocie. Komputer wybebeszony, majtki na żyrandolu, a przy lodówce Latkowski z kawałkiem podwawelskiej i chytrym uśmieszkiem na ustach. I weź tu się tłumacz, że to miało być na poranne kanapki.
Konkretnych oskarżeń nie usłyszałem do dzisiaj, chociaż podejrzenia zostały rzucone już dobrych kilka dni temu. Publiczny lincz trwa, a media żerują na w gruncie rzeczy niewinnym dzisiaj człowieku.
Nie wiem co będzie dalej i być może za tydzień ten tekst wyglądałby całkowicie inaczej. Jedno pozostało by jednak niezmienne. Drogi Wproście, jeżeli chcecie komuś przypierdolić, nie zabierajcie się do tego jak ABW do Waszych Maców. Nie zaciemniacie mi tu tylko obrazu machając przed twarzą  gumowymi zabawkami i sypiąc w oczy białą posypkę.
Postanowione, barykaduję się. Żywcem mnie nie weźmiecie.