No Cześć,

Myślę o wszystkim od wielu miesięcy, głowię się, czekam na uśmiech i dźwięk dzwonka. Wszystko co pisałem o uczuciach: radosne i smutne wszystko jest o Tobie.

Wieczorem i kiedy jadę do pracy, chciałbym dostrzec Cię gdzieś w tłumie porannych ludzi, minąć na krótkie cześć. Wstaję, wsiadam do tramwaju i czekam, że może gdzieś tam Ciebie spotkam. Zawsze mam pod ręką drobne lub nieskasowany bilet. Pewnie zdarza Ci się o nim zapominać, więc kręcę szyją i szukam Twoich oczu.

Chciałem Cię gdzieś wyciągnąć, starałem zagadać, jednak przede wszystkim nie chciałem robić nic na siłę. Jestem trochę stary, bardzo nieśmieszny, postać dosyć nieciekawa, ale nawet jakbym miał garba to i tak chciałbym powiedzieć wszystko w ten sam sposób. Więc mówię, piszę.

Nawet nie wiesz, jak czasami było mi trudno: wiedzieć, że jesteś tak blisko, a tak naprawdę Cię nie ma. Te dni kiedy mi totalnie odwalało i gdy świrowałem, tracąc głowę, były momentami kiedy po prostu brakowało mi już sił i przekraczałem granice wewnętrznej wściekłości na siebie.

Nie potrafię powiedzieć komplementu, bo nie wiedziałbym od czego zacząć. Widzę Cię taką, jakiej sama chyba nigdy nie widziałaś i czuję Cię przez zapach, którego od kilku tygodni wytrwale szukam na półkach. Mógłbym napisać, że Twoja skupiona mina wcale nie jest śmieszna i, że uwielbiam jak się śmiejesz, bo wtedy jest Ci najlepiej ze sobą. I kiedy patrzysz prosto w oczy, a ja, a ja nie spuszczam wzroku.

Lubię też Twoje spodnie, bluzy, spódnice, czapki i kurtki i też lubię. Nie mogę tego powiedzieć o butach, bo jedna para mi nie pasuje. To jednak można jakoś wybaczyć. Podoba mi się jednak , bo w tym wszystkim jesteś sobą. To wystarczy by być kimś wyjątkowym i właśnie taką Cię widzę.

Nie zmieniam uczuć co tydzień, a potem jestem im wierny. Nie traktuj jednak tego listu jak głosu wołającego na puszczy. Nawet nie chciałbym byś brała go jako formy jakiekolwiek przymusu. Nie śmiałbym niczego oczekiwać i chciałbym, abyś w ten sposób to widziała.

Jestem może trudnym facetem z jeszcze trudniejszą historią, ale nikt nie powiedział, że musi się ona skończyć, a już tym bardziej źle. Nie potrafię być smutny oraz nie zjada mnie gniew i przeszłość. Przyszłości nie mierzę w latach, ale w krótkim tu i teraz, które musi musi naprawdę wyjątkowe, spędzone z wyjątkową osobą.

O tym jak wiele razy chciałem Ci o wszystkim powiedzieć, bo już nie mogłem trzymać tego w sobie i ile razy pisałem i darłem ten list mógłbym napisać książkę. Pewnie i tak byś o tym nie przeczytała, więc się powstrzymam.

Bałem się okrutnie i nadal zresztą boję, że nie pozostanie mi nawet urywek Twojego życia, które możemy pozornie spędzić razem. Wybacz mi więc, że to piszę, ale chyba nikt nie mógłby tak długo żyć mirażami uczuć i złudnymi nadziejami, które wypełniają głowę i nie pozwalają zasnąć.

Mam tyle do powiedzenia, a wszystko tak naprawdę zamyka się w Twoim imieniu, powtarzanym bezgłośnie przed snem.

Nie wiem do końca jak to zakończyć. Automatycznie odrzucam: żegnaj i do widzenia, może więc,

Bądź szczęśliwa,

[hr gap=””]

Życie to setki nienapisanych listów i niewysłanych kopert. Składajmy słowa jak kartki, które trafią później w dłonie osoby, której chcielibyśmy je podarować. Adresujmy myśli, by w szufladzie nigdy nie odnaleźć chociaż jednego z tych akapitów.