Pytanie zdawałoby się równie głupie, jak jakże oczywista wydaje się być na nie odpowiedź. Z jakiegoś powodu jest jednak ciągle zadawane. Najczęściej niestety przez osoby rozgoryczone, osamotnione, starające się czasami żyć mirażami życia, które najczęściej zdecydowanie odbiegają od rzeczywistości.

Jeden uśmiech szczęścia nie czyni

Choć niestety wielu się tak wydaje. Nie chce tutaj wychodzić na jakiegoś pogromcę mizoginów, ale wydawaniemisię jest chyba jedną z najgorszych chorób trujących głowę czekających na miłość, czasami przygodę, w skrajnych przypadkach na kolejny eksponat do kolekcji, bo i tak bywa.

Na Twój kolejny głupi żart uśmiechnie się kumpel przy piwie, a jak pójdzie lepiej to nawet Mama i Babcia? I co? Już się ładujesz w związek skazany albo na srogi wpierdol, albo nieuchronną wadę genetyczną? Ja bym tam do swoich kumpli koksików nie startował w żaden sposób, a nad drugą opcją, wybacz, ale nie będę się rozwodził.

No i co zrobisz w sytuacji gdy uśmiechnie się do Ciebie piękna kobieta, czując dobry dowcip, czy nawet po prostu śmiejąc się z Tobą, dzieląc Twoje dziwne poczucie humoru? Jeden pomyśli: śmieje się, no to pośmiejemy się wieczorem razem, u mnie, hue hue hue. Drugi pomyśli: super, nareszcie spotkałem kogoś z kim mogę być jaki jestem i może coś z tego będzie. Być może nadeszła pora, by zacząć się śmiać pełną piersią?. No raczej się nie pośmiejesz, a jedynym powodem do śmiechu na koniec będziesz mógł być wyłącznie Ty, dla Niej.

To, że Ty czekasz, nie znaczy, że ktoś czeka na Ciebie

No nie czeka. Uświadom to sobie, że Twoje marzenia, oczekiwania, czy już, już realizujące się plany nadal pozostają jedynie w Twojej głowie. Nikt ich nie widzi, bo o nich nie mówisz, nie mówisz o nich, bo czekasz, aż ktoś zrobi to za Ciebie, a nikt tego nie zrobi, bo najzwyczajniej nie chce.

Zaczynasz więc obrażać się na świat, który Cię po prostu nie rozumie, ba, nawet nie zdaje sobie sprawy z Twoich problemów. To ty jest stwarzasz i istnieją jedynie w Twojej głowie. To ty zachowujesz się co najmniej jak dziwak, co powoduje jedynie, że coraz bardziej się rozpadasz: Twój świat, poczucie wartości, coś, co starałeś się mozolnie budować. Nie odpowiesz nawet na proste pytanie: w imię czego to robisz? Bo to coś nie istnieje.

Czy łatwo się pozbierać?

A chuja tam łatwo! Starałem się to jakoś ładnie ubrać w słowa, ale mi papieru do projektowania zabrakło, więc skończyłem na pierwszej, najprostszej i chyba najcelniejszej odpowiedzi. No chyba nie wyobrażasz sobie, że wszystko minie przez jedną noc i skończy się szczęśliwym zakończeniem z pozytywnym morałem i formułką „żyli długo i szczęśliwie”. Jeżeli Tobie się udało to brawo, naprawdę na nie zasłużyłeś, ale nie chce Cię poznać, bo byś mi tylko humor popsuł.

Określ granice, kreuj krajobrazy

Niech będą  najbardziej szczelne i realne jak tylko mogą być. Wytyczaj morza, lądy i kreśl mapy bardzo dokładnie. Bądź kartografem swojego życia, bo tylko to tak naprawdę pozwoli Ci przetrwać. Czas nie leczy ran, a jedynie Twoje kolejne posunięcia, które nie mogą sprowadzić Cię z powrotem w miejsce, w którym przed chwilą jeszcze byłeś. Czas zmian nadszedł i ty jesteś w ich centrum. Rysuj!