Ci ludzie zostali wybrani przez los i prawdziwą, niezaprzeczalną mądrość narodu. Nie mogli być ani lepsi, ani gorsi, są po prostu idealni. Gdyby cokolwiek w nich zmienić, mogłoby się wtedy okazać, że nie pasują do czasów, w których przyszło im żyć. Czasów pełzającego przewrotu, odradzających się demonów faszyzmu i zagrożenia powrotem komunistycznego zamordyzmu widocznym na każdym kroku. Są dzielni, są piękni, prawdziwi bohaterowie, którzy jak żadni inni aktorzy odgrywają pierwszoplanowe role w najlepszej politycznej komedii, którą nazywa się polską opozycją, czy, jak określają się te przewrotne śmieszki, opozycją totalną.

Brak prawdziwych liderów

Włażąco-schodzący na mównicę Schetyna, globtroter-adarotar Petru i wielbiciel nadgryzionego jabłka Kijowski to liderzy, którzy chyba więcej szkodzą niż budują. Kaczyński nie musi składać żadnych noworocznych obietnic, ani martwić się naprawdę o cokolwiek. On nie musi robić nic, bo nawet jak nie ma pomysłu jak ruszyć do przodu, to zawsze może liczyć na wierną opozycję. Serio, im chyba PiS musi płacić ciężkie pieniądze, a hajsy z kodowskich puszek to przy nich ledwie przedsmak. Ja nie wiem, co musiałby teraz zrobić prezes żeby sobie zaszkodzić i chyba nawet Adam Michnik nie potrafiłby wymyślić takiego kombo, po którym Petru nie odwaliłby czegoś jeszcze bardziej epickiego, co przykryłoby wszystko z naddatkiem. Ten człowiek to chodząca legenda samozaorania i naprawdę jest im szkoda wszystkich ludzi, którzy muszą tłumaczyć jego dziwne wystąpienia i zachowania.

Polityczni clowni

Nigdy nie śmieszyli mnie clowni. Co więcej, bardziej się ich bałem i to oni najbardziej straszyli mnie w podrzędnych amerykańskich horrorach. Do czasu, a mianowicie do pojawienia się na scenie politycznej trzech wspomnianych wcześniej tenorów. Panowie zaskakują mnie każdego dnia i nawet mimo tego, że ze wszystkich sił staram się  nie interesować polityką, to w drodze do pracy ludzie w pociągu nieustannie dziwnie mi się przypatrują. Przestałem oglądać jakiekolwiek seriale. Zawsze do obiadu oglądałem sobie odcinek Różowych lat siedemdziesiątych, a dzisiaj wrzucam Przygody Rysia Wystarczy, morda cieszy się do końca dnia.

Niepoważnie poważne problemy

Nie mówię, że w Polsce wszystko jest piękne. Nie, jestem daleki od takiej opinii. Jednak mało kto potrafi o tym mówić poważnie, a jak już nawet chce, to jest zakrzykiwany przez ludzi, którzy tej uwagi nie są warci. O poważnych sprawach powinni mówić poważni ludzie, którzy swoje słowa traktują jak coś więcej niż nic. Tylko tyle i aż tyle.

Opozycja jest potrzebna demokracji jak tlen. Panowie, proszę zatem, dajcie nam w spokoju pooddychać.