Wielki ból głowy mają członkowie sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, a jeszcze większy ból dupy dziennikarze, którzy myśląc niewiele (do czego w przypadku niektórych można się przyzwyczaić) mówią, że urzędujący prezydent, wbrew wszystkim znakom na ziemi i niebie, wygrał pierwszą turę. Wszyscy oni zapomnieli jednak o fakcie, że żyjąc we własnym świecie, trudno równocześnie dotrzeć do wyborców. Na tym z grubsza polega największy problem Komorowskiego.

-Halo, panie prezydencie, jesteśmy tutaj!

Nikt nie słucha.

Z tym nie pogadam bo nie zasługuje, z tym nie pogadam bo jestem za poważny, a na tych to już całkowicie szkoda mi czasu. Na koniec okazało się, że z prezydentem nie chcą rozmawiać przede wszystkim sami wyborcy. Nie rozumieją, nie mają kontaktu, a przede wszystkim nie chce im się nawet ruszyć swoich czterech liter do lokalu wyborczego. I niestety jakoś trudno im się dziwić.

Długo w pamięci pozostaną mi sceny ze sztabu Pawła Kukiza, który po ogłoszeniu sensacyjnego, biorąc pod uwagę środki włożone w kampanie, rezultatu wszedł w tłum i dziękował wszystkim wolontariuszom. I jeżeli nawet ktoś nie zgadza się z jego poglądami, to zauważyć musi pewien rozdźwięk pomiędzy stetryczałym Komorowskim, który nawet krótkiego przemówienia z podziękowaniami musiał szukać po kieszeniach marynarki, dość żywym Dudą, czy już wręcz nadpobudliwym Kukizem.

Nadpobudliwość nie pomogła jedynie Korwinowi, którego „krulowanie” przerwał dość skutecznie Kukiz, odbierając mu większość elektoratu, pragnącego, wydaje się, kandydata bardziej przewidywalnego. Czy aby na pewno przewidywalnego to bym nie powiedział, ale kolejne pytanie które powstaje brzmi: czy na samym „krulobójstwie” się skończy, czy też przełoży się ono na jakiś późniejszy mariaż? Wszystko jest możliwe, a wybory samorządowe tuż, tuż.

I niech zacznie się licytacja kto dłużej i wytrwalej walczył o JOW-y, kto zawsze był za zmniejszeniem administracji i oddaniem państwa obywatelom. Dwudziestoprocentowy wynik Kukiza ustawił w pewien sposób drugą turę wyborów, a Dudzie, który według ostatnich wyników zbliżył się do granicy 40% poparcia, do przyciągnięcia połowy wyborców Kukiza będzie zdecydowanie bliżej, niż mielącemu Komorowskiemu.

A teraz niech wybrzmią sondaże…