Chyba każdy przeżywał moment, który w jakiś sposób można nazwać niespełnioną miłością. Kiedy patrzył na kogoś spod półprzymkniętych powiek, a jego dłoń już o muśnięcie ściskała tą drugą. Kiedy czuł ciepło, czy nawet jakieś dziwne poty, przechodzące całym ciałem dziwne wibracje i ten jeden uśmiech, który przeznaczony był tylko dla Ciebie. Dlaczego zatem ludzie nie dają się porwać? Dlaczego duszą wszystko w sobie i z jakiejś przyczyny nie pozwalają na spełnienie, nie tylko marzeń, ale siebie, bo przy boku tej jedynej/jedynego możemy osiągnąć zdecydowanie więcej. Przede wszystkim nie zastanawiamy się nad tym co by było gdyby, a nawet jak nam nie wyjdzie, to opłakać choćby największą stratę jest prościej, niż, przez czasami lata, mierzyć się z urojeniami, fantazjami i niespełnionymi pragnieniami. Dlatego warto ryzykować, albo nawet próbować, choćby miał walić się świat! Dlaczego więc jest to takie trudne? Dlaczego tego nie robimy i giniemy na własne życzenie, zabijając w sobie przy tym stopniowo wszystko to co mamy najważniejsze, szacunek do samego siebie.
1. Bo jest od mnie lepsza
No tak, czyli szacunek do samego siebie zabiłeś już dawno temu. A może warto w takim przypadku pomyśleć co wydaje Ci się gorsze. Masz 20 kilogramową nadwagę? Zacznij chodzić na siłownię, biegać, jeździć na rowerze, pływać, grać w cokolwiek co będzie wymagało większego wysiłku. Opcji naprawdę nie brakuje. Wybierz sobie taką, która będzie Ci odpowiadała najbardziej i przede wszystkim przestań zażerać się Nutellą przed snem. Chodzą słuchy, że to też podobno pomaga.
2. Bo jest tak piękna
Trzeba przyznać, że nie każdy został obdzielony po równo. Nie każdy urodził się długonogą blondynką i szerokim w barach Herkulesem. Ale też nie wszyscy, którzy w ten sposób wyglądają, dostali to od razu. Więc sprawdź jeszcze raz punkt pierwszy i może też z głupia zadbaj o siebie. Potem wyrzuć rozciągnięte podkoszulki z Nirvaną, buty po tacie i wytarte sztruksowe spodnie (chociaż je jeszcze możesz zostawić, jak wyrzucisz wszystko inne, to ewentualnie mogą się przydać). Wybierz się do fryzjera, kup jakieś perfumy, no ogarnij się w jakiś sposób. Zawsze też warto mieć jakieś hobby, serio, to pomaga kiedy…
3. Nie wiem jak ją sobą zainteresować
Niech to będzie nawet historia Etrusków i kolekcjonowanie znaczków ze statkami. To już jest dobry start, bo jeżeli tylko potrafisz, zawsze możesz opowiedzieć o tym w ten sposób, że nie wyjdziesz na nudziarza, z którym do końca życia można jedynie milczeć i oglądać mecze Ligi Mistrzów bądź sobotni hit w Polsacie. I nie, te dwa ostatnie to nie są zainteresowania, za takie zainteresowania można jedynie dostać miłe cześć i uścisk dłoni, a chyba nie o to Ci chodziło?
4. Nie wiem jak zagadać
A próbowałeś w ogóle z nią rozmawiać? Wiesz czym się interesuje, a czego nie lubi? Wiesz jakiej muzyki słucha, czy lubi chodzić do teatru, kręcą ją musicale albo malarstwo flamandzkie? Przeciwieństwa się przyciągają, ale trudno jednak wyobrazić sobie hardcorowego hoolsa, który prowadzi swoją Panią na premierę Makbeta. No dobra, wyobrazić to sobie potrafię, ale na dłuższą metę może być ciężko. Więc zadaj też sobie pytanie: czy ma to jakikolwiek sens? Kiedy będziesz już pewny, nie musisz zadawać sobie pytania…
5. Nie wiem jak do tego podejść…
Czyli jak się z nią spotkać: raz, drugi, piąty i zacząć cokolwiek ze sobą gadać. Znasz jej ulubione zespoły? Zaproś ją na koncert. Lubi kino? To może z głupia kup bilet na jakąś filmową premierę. Wyjdzie? Super! Nie wyjdzie? Próbuj raz jeszcze, a jak zobaczysz, że po prostu nie chce się z Tobą spotykać, bo może nie czuje tego co Ty i trudno spodziewać się żeby poczuła coś na siłę, odpuść sobie kolejne pytanie…
6. A jak odmówi?
No jak odmówi, to mamy problem. Dostajesz wyrok: pięć lat bezwarunkowego posiadania innej kobiety i kuratora w postaci katechetki, która raz w tygodniu będzie odwiedzała Cię z misją wykrzewienia niestosownych myśli w stosunku do płci przeciwnej. Pręgież też już czeka, a obok niego Twoja niespełniona miłość, która bez mrugnięcia okiem wydzieli Ci kilkadziesiąt solidnych pasów. Zasłużyłeś na to zwyrolu!
7. Nie zauważa mnie
Wróć do punktu czwartego, potem piątego i zrób, by Cię nareszcie zauważyła. Tylko błagam, nic nachalnie! Nikt nie lubi lepów, czy ludzi, którzy na siłę starają się pokazać w dobrym świetle. Bądź sobą, tylko takim trochę lepszym sobą. O byciu sobą właśnie piszę, bo to temat trudny i tak naprawdę trudno nim być, kiedy codziennie działa na Ciebie tak wiele impulsów. Dostosuj więc swoje zachowania do chwili, momentu, tego czego akurat w tu i teraz musisz zrobić i rób to! Drugiej takiej sytuacji może nie być, albo ktoś inny może akurat zachować się tak jak trzeba.
8. Jestem jednych z wielu, którzy się starają
Więc do cholery bądź najlepszym z nich. Tyle i aż tyle. W tym przypadku działa wszystko o czym pisałem, tylko w obliczu „konkurencji”, jakkolwiek by to brzmiało, musisz postarać się jeszcze bardziej. Więc pakuj dupę w troki, zasuwaj na siłkę, tnij te przetłuszczone włosy i może zmień krótkie spodenki w palemki. No, już lepiej.
9. Może jeszcze poczekam i wszystko jakoś rozwinie się samo
Zakończenie tej historii jest raczej pewne. Ty będziesz czekał, robił podchody, nie spał nocami, a w tym czasie ktoś najzwyczajniej zapyta. Czy możesz mieć tu coś komukolwiek za złe? Nie. Czy masz pewność, że jakbyś Ty zapytał, dostałbyś szansę? Nie. Nigdy jednak się nie dowiesz jeżeli nie spróbujesz. Więc ten punkt jest jednym z najtrudniejszych. Bo czasami faktycznie kropla może wydrążyć skałę, ale czasami na zawsze już możesz pozostać kolegą lub przyjacielem, bo jak wiemy często decyduje jeden podstawowy argument…
10. Boję się stracić przyjaciela
W temacie friendzone powiedziano i napisano już tyle, że ciężko wymyślić coś nowego. No jak chłopie czy dziewczyno wpadniesz w to gówno no to ciężko jest. Trudno jest i wyjść jest jeszcze gorzej. Więc może lepiej przeciwdziałać i nie doprowadzić do tego, by tkwić w tak patologicznej relacji latami? Fajnie, że jesteście ziomkami i gadacie ze sobą codziennie, ale nie niszczy Cię, że w międzyczasie ona przedstawia Ci kolejnych chłopaków i pyta, czy są spoko? Myślisz, że tak jest prościej? A może w tym samym czasie znalazłbyś naprawdę interesującą kobietę, z którą mógłbyś pogadać o czymś więcej niż o kolejnym nieudanym związku z debilem, którego byś wychłostał po twarzy, a jedyne co możesz zrobić to powiedzieć: spokojnie, następnym razem będzie lepiej, damy radę. Ten następny raz, pamiętaj, nie będzie jednak dla Ciebie.