Czas wyborów ma to do siebie, że o głosy wyborców walczą kandydaci. Dożyliśmy tak wspaniałych czasów, że kandydować może każdy i wbrew obiegowej opinii Polacy nie patrzą nikomu pod kołdrę bardziej niż każdy inny naród. Posłem w tym pięknym kraju może zostać zarówno gej, jak i transseksualista. W tak homofobicznym i ultrakatolickim przecież państwie, więc hasła o cebuli wsadźcie sobie w dupę. Z Polakami nie jest tak źle, jak niektórzy chcieliby żeby było i starają się to nam usilnie wmówić. I tak jak trzeba zauważyć i docenić pewien postęp, to pozostaje niestety kwestia, która podczas każdych wyborów doprowadza mnie do prawdziwej gorączki.
Kobieta w polityce to polityk, a nie żaden aniołek, słoneczko albo króliczek Kaczyńskiego, Millera czy innego Palikota!
Czy Michał Kamiński jest słoneczkiem premier Kopacz, a Zbigniew Ziobro króliczkiem posłanki Szydło? Czy ktokolwiek wpadłby na pomysł by nazwać Palikota i Millera słodkimi kociakami Barbary Nowackiej?
<Wybaczcie na chwilę, bo mi się niedobrze zrobiło>
Dobra. To jest właśnie ta prawdziwa mowa nienawiści, która sprawia, że czasami mówimy, na jakim to parszywym świecie żyjemy. Co najważniejsze nie jest to język, przesiąkniętego wszystkim co najgorsze, zwyrodniałego Internetu, ale również mainstreamowych mediów, które codziennie tłuką nam, prawidłowe ich zdaniem, słownikowe rozwinięcia hasła poprawność. Tak jak tłuką, tak często rozmijają się z prawdą, bądź traktują ją niezwykle wybiórczo.
Ile razy spotkaliście się z podobnych komentarzem pod zdjęciem polityka:
No przy w takim towarzystwie trudno żeby się nudził hehehe
Wszystko to odbywa się natomiast przy totalnej medialnej ciszy. Tak jak media potrafią bez końca (i słusznie) wałkować temat gejów, in vitro, transseksualistów, biseksualistów, tak w tej kwestii milczą.
Dlaczego?
Dlaczego? Bo są takie same, bo same dają na to przyzwolenie.
Dlaczego? Bo nie widzą w tym nic złego. Gdy pani polityk popełnia błąd, z każdej strony nie brakuje głosów, że: głupiutka, blondynka, czy po prostu Baba, co ma już mówić wszystko. Zdecydowanie zbyt mało mam czasu, by wymienić ilu polityków-mężczyzn rozbijało się o płytsze rafy, a nikt nawet nie zbliżył się do tego, by w tak naturalny i bezrefleksyjny sposób zdezawuować polityka najgorzej jak jest możliwe, uczynić go śmiesznym.
Dlaczego? Bo w świecie wyuczonych poprawności, kiedy na każdym kroku musimy uważać na każde słowo, gest, spojrzenie, czasami zapominamy o innym pojęciu, chyba ważniejszym, chyba bardziej bliskim ludzkiej skórze, o szacunku.