Słowa się dzisiaj okrutnie przewartościowują. Zbyt wiele ich dookoła. Prostych, nic nie znaczących, tlących się tylko powoli i bezgłośnie. Posprzątamy je niczym lepki wosk, ulepimy kulkę, wyrzucimy i będą zapomniane. Biją w nas z każdej strony, z każdym ciosem tracąc siłę i znaczenie. Brakuje w nich coraz bardziej prawdziwej wartości, głębszej treści, a one stają się przekazem, który mówi nam wszystko i nic zarazem. Ktoś jest super, fajny, mega, ekstra, zajebisty. Czyli jaki jest dokładnie? Janek zesrał się w spodnie? No mega chłopak! Najebałeś się wczoraj do porzygu? Jesteś zajebisty! Postawiłeś mi piwko? Fajny z Ciebie koleżka!
Są jednak ludzie, po śmierci których powiedzenie „umarł super człowiek” brzmi już po prostu śmiesznie, nie pasuje, tak bardzo nie odpowiada, że aż nie chce przejść przez gardło. I nagle trzeba szukać określeń, które pokazałyby ból, szacunek, pamięć, wszystko w jednym i tym samym strasznym momencie. Musimy znaleźć słowo, które byłoby tym odpowiednim. Szukasz i co znalazłeś? Człowiek szanowany? Darzony respektem?
Są stwierdzenia, których nie nadużywam. Jednym z nich jest tak strasznie wyzute dzisiaj z prawdziwego, głębokiego znaczenia „jesteś moim przyjacielem”. Drugim jest natomiast „jesteś pięknym człowiekiem”. To, że go nie nadużywam jest chyba nawet pewnym nadużyciem, bo użyłem go dotąd zaledwie kilkanaście razy w życiu i to najczęściej w odniesieniu do tych samych osób, które już nie żyją. Niestety ten rok, jak dla mnie, mógłby się już skończyć. Ten rok ze mnie najzwyczajniej kpi. Pluje mi w twarz. Lemmy, David, Alan, wasze zdrowie!
I tak, dużo przewaliło się statusów na Facebooku. Szczerze, nie interesuje mnie nawet kto słuchał czy oglądał. Jak nie słuchał to może chociaż posłucha. Nie oglądał? Będzie okazja!
Kto zatem nie słuchał, niech posłucha duetu dwóch pięknych osób, którzy ciągle brzmią nam na radość, a na których koncert, choć śpieszy się nam niemiłosiernie, miejmy nadzieje poczekamy jednak jak najdłużej.