Są sytuacje kiedy bez gwizdania się nie obędzie. Częste wizyty na meczach czwartoligowych nauczyły mnie w dzieciństwie, że gwizdanie to jedna z bardzo efektywnych metod wpływu na pracę sędziego. To co jest średnio słyszalne z wysokich trybun drugoligowca, brzmi całkowicie inaczej z ławeczki usadowionej tuż przy linii bocznej. Czy był to jednak szczyt kultury? Raczej średnio, ale na mecze nie chodzę już od dawna, więc co złego to nie ja. Są jednak sytuacje, w których gwizdać najzwyczajniej nie wypada. Więc ścisz wargi i posłuchaj.

1. Kiedy przechodzi obok Ciebie interesująca dziewczyna.

Do odważnych świat należy, ale ja bym mimo wszystko nie ryzykował. Zresztą nawet jak nie dostaniesz od razu w pysk, to szanse na podryw masz już raczej mierne. Zresztą co ty jesteś jakaś tania podróbka El mariachi? A jak brakuje Ci pomysłu gdzie mógłbyś zaprosić swoją miłość to służę pomocą – Gdzie zaprosić dziewczynę na randkę

2. Kiedy chcesz przywołać kelnera.

Chyba naoglądałeś się za dużo zagranicznych filmów, gdzie na kelnera się gwiżdże, klaszcze, pstryka. No więc postaraj się je zapomnieć i wróć do sprawdzonego nawyku z poszukiwaniem kontaktu wzrokowego, który działa zdecydowanie lepiej. Dzięki niemu w zamówionych przez Ciebie potrawach nie pojawią się również niezidentyfikowane substancje.

3. Kiedy chcesz zawołać kogoś w miejscu publicznym

Wbrew pozorom krzyknięcie imienia działa cuda, a ludzie gwiżdżący na chodniku i machający ręką w stronę nie odwracających się pleców nieustannie wzbudzają moje zdziwienie.

4. Kiedy chcesz zamówić taksówkę

Wróć się do punktu drugiego, zapomnij o wszystkich amerykańskich filmach, schowaj machającą już rękę, wyciągnij komórkę, zamów taksówkę, czekaj i się nie wydurniaj.

5. Kiedy chcesz pozdrowić premiera swojego kraju na międzynarodowej imprezie.

Naprawdę znajdziesz wiele okazji by okazać swój stanowczy sprzeciw wobec „powrotu komunizmu w najczystszej postaci”, czy z drugiej strony przeciwko „rudemu złodziejowi” z Unii czy „zdrajcy narodu” Pani prezydent Warszawy. Cięty wpis na Facebooku, wrzutka na Instagrama, dobrze ohastagowany twitt już nie wystarczą? Czy naprawdę musisz przy tym robić siarę nie tylko sobie, ale i całemu krajowi?