Czy słyszycie ten skowyt za oknem? Nie? To może lepiej rozsiądźcie się wygodnie na kanapie i przysłuchajcie uważniej.

Brać Ich!

Jechać z nimi!

Dorwać Czarnych!

Czy to średniowieczny tłum hasa ulicami miasta w poszukiwaniu czarownic? Oprychy w białych kapturach podpalają kolejne krzyże? A nie, to tylko ludzie zza monitora, wirtualna widownia spragniona chleba i Igrzysk wali w podświetloną klawiaturę, tak, że klatki schodowe chronionych blokowisk nie wytrzymują natężenia decybeli. Świeża farba odpada ze ścian, ukazując cienkie, popękane mury. Zwykła fuszerka, ale dobrze wypicowana.

Kler za mszowe

Bądźmy szczerzy. Sukces zdobywa się dzisiaj na kontrowersji. Również ten filmowy i żadne to odkrycie. Trochę podkręcić to, trochę podkoloryzować tamto. Łóżkowe mięso podlać litrem czystej i wytarzać w świętopietrzu skrajnego rozpasania. Tak, by wszystko się nareszcie zgadzało. Bo każdy pewnie kiedyś słyszał, albo i trafił na „czarnego”, który ma dziecko na boku, kupił samochód za „mszowe”, albo chociaż rozgrzeszenia nie chciał dać. Co więcej, wypitego pewnie też ktoś kiedyś widział i to nie tylko po jednym mszalnym. I teraz nareszcie wszystko to składa się w spójną historię. W dodatku tak dobrze podaną. No bo Gajos. Wiadomo.

Ja tu nikogo nie bronię

Od razu powiem, że daleki jestem od obrony kogokolwiek. Każdy kto ma coś na sumieniu, zasługuje na stosowną karę. Najwyższą. Bez względu na to czym się zajmuje, jaki ma kolor skóry, czy religie wyznaje. Całkiem logiczne, nie? Tylko podkreślam dla leksykalnie opornych: KAŻDY, KTO MA COŚ NA SUMIENIU. Nie każdy bankier to oszust, a muzyk to kobieciarz. No tak mi się wydaje przynajmniej. No chyba, że się nie zgodzicie. Wtedy i tak będzie po mojemu.

Dlatego, tak po ojcowsku, chciałbym pochylić się nad tym, co momentami wylewa się pod wpisami, związanymi z nowym filmem Smarzowskiego.

Filmowy złoty cielec

Już na pierwszy rzut oka wszystko przypomina raczej groteskowe bałwochwalstwo. Wydarzenia na Facebooku typu „Masowe oglądanie film Kler w celu jego popularyzacji” prowadzone są przecież całkiem serio, ale sama nazwa już z gruntu jest skrajnie memiczna. No proszę, chociaż starajmy się być odrobinę poważni. Chyba, że jesteśmy miłośnikami teorii spiskowych, wierzymy w podwodne cywilizacje i to, że komuna w Polsce wróciła. No ale przecież nie wierzymy w kręgi w zbożu i nie nosimy czepków z folii aluminiowej?

Film Kler zdaje się być jakimś złotym cielcem, do którego pokłony biją Ci, którzy chcą najzwyczajniej, kościołowi dowalić. Nie widzę wielkich oczekiwań związanych z kreacjami aktorskimi. Ten film ma pokazać czarnym, gdzie sutanny im piorą, czy coś w ten deseń. Po prostu. I to jest właśnie największy grzech. Nie samego filmu. On najpewniej będzie dobry. Chodzi o puste oczekiwania co niektórych, które wbrew otoczce nie niosą za sobą wielkich idei. Bo to, że czarnych owiec nie brakuje, jest prawdą. Tylko ta furia ataków nie prowadzi do jakichkolwiek rozwiązań. To niestety wyłącznie walka z wyimaginowanym problemem.

Z drugiej strony, brakuje mi nawet odpowiedniego komentarza, by określić ludzi uparcie broniących kleru jako całości. Ośmieszają się, bo patologii najzwyczajniej bronić nie można, a kładąc się Rejtanem z pełnym pewności „nie, bo nie”, najzwyczajniej kłamią. Już nawet nie będę rozwodził się na komentarzami o działalności Szatana w tle.

W tym wszystkim ja jednak nadal mam nadzieję, że nie wszyscy wierzą, że każdy ksiądz na rowerze rozwiązuje na boku zagadki kryminalne, a każdy ksiądz bez roweru jest z zasady potencjalnym członkiem AA i smutnym onanistą.