Kto nie słyszał o „złotym pociągu” ręka w górę. Nie widzę, nie widzę i wcale się nie dziwię. Mówią o nim wszyscy, piszą o nim wszyscy, a  pociągu jak nie było tak nie ma. Cała historia jest jak z kolejnego kasowego filmu akcji. Na łożu śmierci, wraz z ostatnim tchnieniem, zostaje przekazana tajemnica o sekretnym miejscu ukrycia tajemniczego pociągu nazistów. W tym momencie powinien nastąpić najazd kamery na skupione oczy bohatera i przygodę czas zacząć.

Wałbrzych i jego okolice przez ostatnie dni stały się prawdziwą Mekką fanów Indiany Jonesa. Specjalistów-amatorów nie brakuje, a wizja dosłownie złotych gór całkowicie odbiera rozum. Niemcy głupi przecież nie byli i pociąg musi być zaminowany. Ale nic, kolejka przyszłych Dżonsów rośnie, podobnie zresztą jak potencjalnych beneficjentów odkrycia.

Nikt jeszcze nie wie co znajduje się w pociągu-złoto, diamenty, obrazy, amunicja, czy może tajna niemiecka broń (UFO!), ale wszystko już zostało podzielone, a lista „właścicieli” stale się powiększa. O tym nie mówi się już tak często, ale złoty pociąg może nam jeszcze odbić się potężną czkawką. W oświadczeniu wydanym przez Światowy Kongres Żydów czytamy:

W przypadku gdy nie będzie można znaleźć właścicieli zrabowanych kosztowności, całe złoto i znalezione rzeczy należące do żydowskich rodzin lub firm powinny być spożytkowane dla polskich Żydów, ponieważ Polska nigdy nie wynagrodziła im cierpień i strat materialnych, jakich doznali w czasie Holokaustu

Czyli już z góry wiemy, że potencjalne złoto było żydowskie, a Polacy, jako naród oprawców, muszą zrekompensować Holokaust. Już nawet nie chce mi się tego komentować. Witki opadają. Przepraszam, złoto może również być rosyjskie. Jakby inaczej, Rosjanie też już ustawili się w kolejce po zawartość stu metrów wagonów. Odwiedzając kilka lat temu petersburski Ermitaż, kilka z obrazów wydało mi się całkiem znajomych. No tak, to są przecież polskie obrazy, które chyba tylko przez przypadek goszczą w rosyjskim muzeum. Goszczą od zakończenia wojny.

Mam cichą nadzieję, że tym razem uda się nam odzyskać  kilka obrazów zaginionych podczas wojny, których pochodzenie jest poza wszelką wątpliwością. Ich spis możecie znaleźć pod tym linkiem.

Chętnych do podziału złota nie brakuje. Ciekawe tylko czy lista nie zmniejszy się, jak okaże się, że jedyne co znajduje się w pociągu to materiały wojskowe, które należy poddać kosztownej utylizacji.

Bursztynowej komnaty pewnie nie będzie, ale już robi się ciekawie.

Jeżeli chcecie być brani z zaskoczenia przez AmbasadoraP wbijajcie na mojego:

fanpage`a: AmbasadorP

twittera: ambasador_p

Instagrama: AmbasadorP

snapa: ambasadorp