Jedna osoba zginęła, setki osób zostało poszkodowanych, a miliony złotych dosłownie utopione w deszczu i rozrzucone przez wiatr. Gdzie szukać pomocy, któż powinien pomóc? Premier! Tylko premier! A ja już nie wiem komu bardziej na tym zależy. Premierowi czy opozycji.
No i taki premier weźmie dupę w troki i pojawi się w centrum wydarzeń to oskarżą go, że wykorzystuje biednych, pokrzywdzonych przez los ludzi. Chce się wybić na ich cierpieniu. A, że idą wybory, to złośliwi dodadzą jeszcze, że jak nie wyszło na kotleciku to może wyjdzie na burzy i zawalonych dachach. Będą mieli słuszność? Na pewno wielu im przyklaśnie.
Jeszcze gorzej będzie jak nie pojedzie i jak najszybciej zwoła konferencję prasową, na której wskaże konkretny plan pomocy z wyszczególnionymi kwotami, scenariuszem działania i metodami przeciwdziałania. No bo jak to tak? Ludzie go nie obchodzą! Ma ich w poszanowaniu głębokim! Z jednej strony mówi, że wsłuchuje się w głos społeczeństwa, a z drugiej strony nie ma go wtedy, gdy to go najbardziej potrzebuje. To premier bez serca! To premier, którego słowu nie można wierzyć! My się na takiego premiera nie zgadzamy!
Bywali również tacy politycy, którzy mówili wprost to co myśleli, co myśli wielu, a jeszcze więcej boi się powiedzieć na głos: Trzeba się było ubezpieczyć! (Brrrr, czy nie pachnie dymisją?). Dla nich historia nie była jednak łaskawa i dzisiaj pozostają ledwie mglistym wspomnieniem, chichotem historii. Podobnie zresztą jak będzie nim niedługo partia, z której się wywodzą.
Więc gdzie powinien być ten premier? Prostszej odpowiedzi chyba nie można oczekiwać. Powinien być tam, gdzie przyniesie najwięcej korzyści. Jednak nie tylko tej setce ludzi-od tego są odpowiednie instytucje, które działają, albo przynajmniej powinny działać automatycznie od razu po tragedii. Nie żyjemy w jakimś ciemnym kraju żeby wszystko musiało przechodzić przez wierchuszkę i czekać na aprobatę WODZA. Jestem świadomy skali upolityczniania tego rodzaju tragedii (nie tylko dzięki House of Cards), ale im bardziej zdaję sobie z tego sprawę, tym bardziej dociera do mnie jak bardzo jest to stracony czas.
Mówiąc szczerze, w obliczu straty całego majątku miałbym w dupie, czy rozmawia ze mną premier czy sołtys. Ten drugi przynajmniej podałby mi młotek i pomógł przy remoncie.