O Rosji mówi się, że to kraj, którego rozumem nie ogarniesz. Polacy pod wieloma względami to naród, który już dawno ten poziom przekroczył. Nie potrafimy się cieszyć, nie potrafimy smucić, niektórzy chyba tylko w bylejakości widzą jakość.

Nie wiem skąd u większości taka dziwna maniera deprecjonowania tego co się udało, a podnoszenia na piedestał wszystkich porażek i niepowodzeniem. Powtarza się to zarówno w polityce  historycznej, jak w przypadku zwykłego piłkarskiego meczu. Przegraliśmy mecz z Niemcami-chwalimy się nim, bo to były dobre zawody i graliśmy lepiej niż w pierwszym spotkaniu. Zgadzam się, ale nadal przegraliśmy. Wygraliśmy z Gibraltarem-wygraliśmy z bandą amatorów ściągniętych siłą zza biurka. Nie zgadzam się, bo ten mecz nadal trzeba było wygrać. Że przeciwnik łatwy? Trzeba umieć grać i wygrywać z każdym. Że wynik nam się udał? Tylko się cieszyć!

Spójrzmy chociaż na wpis „znanego”(?) dziennikarz sportowego, który chyba jak nikt, w sumie za to mu płacą, powinien zdawać sobie sprawę, że KAŻDY mecz trzeba wybiegać, że ŻADEN przeciwnik nie odda meczu walkowerem, a walka nawet z pozoru najłatwiejszym przeciwnikiem może kosztować naprawdę wiele sił. Przekonali się o tym w meczu z tym samym Gibraltarem obecni mistrzowie świata.

Facebook

Zabłysnął również swoim obrazkiem Raczkowski.

Opiszę go może tylko, bo szkoda miejsca na sam tfu(r). Na ekranie Polacy grający w piłkę z niepełnosprawnymi. Przed ekranem typowy kibic Raczkowski, a w drzwiach jego żona.

-Ile jest?

-Trzysta do zera dla nas

Komentarze po zdjęciem?

Jak zawsze w punkt hehehe.

Celnie hehehe

Jak ja kurwa nie cierpię takich uśmiesznień na końcu wyrazu. To tak, jakby po dowcipie powiedzieć „żartowałem”. Kurwa, dzięki, dobrze, że zaznaczyłeś. Nie wiem co ci ludzie chcą dzięki temu osiągnąć, ale akurat w tym wypadku jedyne co to wszystko ma ze śmiechem wspólnego to właśnie to cholerne hehehe. Odpuszczam.

Co by było gdyby Nasi wygrali 2:0? Ten sam obrazek i że nawet z niepełnosprawnymi nie potrafimy wygrać? Żenada.

Nikt nikomu nie każe skakać z radości i wychodzić na ulice. Cieszmy się jedynie, że wpadły nam kolejne trzy punkty, a piłkarze w kilku miejscach pokazali naprawdę fajną piłkę. No albo chociaż się uśmiechnijmy i zastanówmy, czy to jest naprawdę powód do wyśmiania naszych zawodników i ich przeciwników?