„Nie mówi się pisze, tylko jest napisane”. „Poszedłeś, a nie poszłeś”. To już standardowe formułki, które nie raz słyszeliśmy, mówiliśmy i lać na nie będziemy jeszcze wielokrotnie. No bo sorry, każdemu się może zdarzyć, nawet najlepszym, podobno nawet profesorom. Każdy może się pomylić i w całym słowotoku popełnić gafę, którą nawet od razu wychwyci i po sekundzie się poprawi, ale zawsze znajdzie się jakiś szeregowy Grammar Nazi, który wbije Ci w plecy: „Światło się włącza, a nie włancza!”. Serio? Wiem. Przejęzyczyłem się, dupku, znaczy Daniel.

O ile jednak w codziennej rozmowie wiele rzeczy może jeszcze przejść, to niestety papier ma to do siebie, że wszystko przyjmie, a jeżeli jeszcze to papier elektroniczny, a i medium użyte jest „dosyć” popularne, no to mamy to co mamy. Facebookowe rękopisy nie płoną:

11892063_953081981400787_3083521706985639964_n

W całej dzisiejszej „purystycznej gównoburzy” kompletnie nie interesuje mnie już nawet błąd poseł Pawłowicz, ale sposób w jaki stara się z niego „wybrnąć”. Prostactwa, słoma, cebula i ćwikła. Słoń na rowerze w składzie porcelany to przy niej pikuś.

[…] stosowanie niechlujnych, często prymitywnych skrótów jest Waszą , lewactwa cechą ,przejętą zresztą po komunistach psujących język. Np. spoko, zara itp.

 

Jak widać argumenty rzeczowe, jak na profesora przystało, a elektorat Pani Krystyny w szybkim tempie zawęża się wraz z każdym jej wpisem. Mierzalny efekt jest taki, że znamy już przynajmniej pierwszą zasadę lewactwa wg Pani poseł.

No dobra, o ile jednak zawsze znajdzie się ktoś chętny do wytknięcia „10 najbardziej popularnych błędów językowych” (swoją drogą pora napisać taki tekst, dobrze się pozycjonuje), to czy ktoś jeszcze przykłada uwagę na przykład do akcentowania? Spacerowaliśmy, czytaliśmy, robiliśmy. Jak to robicie? No ja się pytam jak to robicie? Pewnie tak samo jak większość dziennikarzy, którzy jutro rzucą się do gardła Pawłowicz. Nic nie wkurza mnie bardziej niż źle postawiony akcent w tych słowach. Wszystkie swetry, swetery, bynajmniej i przynajmniej chowają się kiedy słyszę akcent na robiliśmy. Deal with it.  Ja muszę żyć z wieloma rzeczy, ale czy mam to każdemu rzucać w twarz? Język by mi usechł. Zainteresowanych odsyłam tutaj.

Żegnam zatem Państwa z uszanowaniem, kłaniając się i całując dłonie pięknych Pań, wszystkim gentlemanom natomiast uchylając kapelusza. Dla Pani Krystyny wysyłam natomiast kamień z napisem „wziąć”.