Lwów zawsze Polski! Lwów jest ukraiński! Lwów był w granicach Polski, kiedy jeszcze nikt słyszał o Ukrainie! Polscy nacjonaliści! Wasz Lwów? To oddajcie Niemcom Gdańsk i Wrocław! W ten sposób można się przekrzykiwać bardzo długo. Tak też się dzieje jak Internet długi szeroki i końca nie widać. Polacy z Ukraińcami mogą się wspólnie zachwycać pięknem Lwowa i rozprawiać o perełkach architektury oraz pysznej kawie. Wystarczy jednak iskra, krótkie zdanie, małe niedopowiedzenie i już się zaczyna. Zawartość filiżanki ląduje na twarzy razem z samą filiżanką, a język kulturalnych ludzi traci nagle formy grzecznościowe. Czyj jest Lwów? Polski czy ukraiński. Kto ma prawo do nazwania tego miasta swoim? Prawo moralne i prawo ziemi. Prawo historyczne i polityczne.
We Lwowie miłość ma fale
Wbrew temu co głosi znana polska piosenka, we Lwowie są fale. Miłość lwowiaka jest falista, jak pofałdowane są ulice miasta, rozchodzące się po jego organizmie, niczym skomplikowany krwiobieg. Serce lwowiaka jest natomiast podziurawione jak ich brukowana powierzchnia. Chciałoby się, wręcz patologicznie, by pamiętała ona „nasze czasy”. Jak długo jednak nie trzymałaby w swoich głębokich wertepach deszczowej wody, to ta jednak kiedyś wyparuje. Podobnie jak my, przyszywani Lwowiacy, opuścimy swoje miasto, by wrócić do kraju tego. I chyba tylko tym różnimy się od obecnych mieszkańców Lwowa, bo oni to miasto kochać muszą podobnie. Bo jak można Lwowa nie kochać?
Lwów-miasto nacjonalizmów
Lwów-kulturowy tygiel, miasto kolorowe, rozbrzmiewające wieloma językami. Tyle się o tym słyszy, ale jak było naprawdę? No bardzo podobnie, jak się słyszy. Oczywiście na tej palecie barw nie brakowało różnych odcieni szarości, ale Lwów był przecież prawdziwą panoramą emocji i dążeń. Lwów na rozbiorowej mapie Polski był miejscem szczególnym. Kultura polska, dzięki habsburskiemu podejściu do mniejszości narodowych, mogła rozwijać się zdecydowanie bardziej niż w przypadku zaborów rosyjskiego czy pruskiego. Te „wolności” tyczyły się jednak również innych narodowości zamieszkujących Lwów. Widać to było na wielu polach, kiedy można powiedzieć, że wręcz ścigały się one, by nie zostać w tyle. Polacy wydają gazetę? My też musimy wydawać gazetę! Ukraińcy organizują pochód z okazji Święta narodowego? My też musimy zorganizować! Element rywalizacji na najwyższym poziomie, na którym Lwów tylko korzystał, budując silne społeczności lokalne. Społeczności równie silne, co związane ze swoim miastem. Miało to również swoją drugą stronę, które szczególnie uwidoczniła się w momentach kryzysowych.
Lwów jest Polski
Przyznam, że zdarzają się przypadki, kiedy ktoś nie wie, że Lwów należał kiedyś do Polski. Chciałbym jednak tę niewiedzę pominąć milczeniem. Z drugiej strony zdarzyło mi się również poznać osoby, które zdziwiły się, że Lwów do Polski nie należy. Tyle się przecież mówi o polskim Lwowie, a że oni nie byli też w polskim Wrocławiu czy Poznaniu, to dlaczego mieliliby być w polskim Lwowie? Tę smutnie cudowną ignorancję również jednak pozostawię bez komentarza.
Postaram się Wam narysować słowami mój Polski Lwów. Po przyjeździe do Lwowa pierwsze kroki kieruje w stronę Cmentarza Łyczakowskiego. Długo czekałem na te spotkania: Maria Konopnicka, Stefan Banach, Artur Grottger, Władysław Bełza Julian Ordon oraz Antoś Petrykiewicz i Lwowskie Orlęta. Polska obecna jest we Lwowie jednak nie tylko na cmentarzach. Odbija się w oknach kamienic i ulicznych studzienkach. Widzimy ją wyrytą w kamieniu i opadających liściach Parku Stryjskiego. Podniesiony kasztan w Parku Jezuickim, odbijający się na Wysokim Zamku głos Stanisława Lema i widok z Kopca Unii Lubelskiej. Miasto, jak nigdy, pachnie wtedy międzywojenną Polską. Biorę głęboki oddech, bo musi mi wystarczyć na długo. Później na dłuższy czas pozostaną mi już tylko książki o Lwowie.
Są to głosy, cienie i wspomnienia tych, których nie mogłem nawet poznać, a dzięki którym tworzę wspomnienia mojej wyobraźni. Nigdy nie widziałem przecież takiego Lwowa, a czuję, jakbym mieszkał tam lata i uwierzcie są to uczucia bardzo żywe. Tworzę moją historię, która wykracza poza jakąkolwiek rzeczywistość. Podczas moich pierwszych wypraw do Lwowa najlepiej mi było z przedwojenną gazetą i przewodnikiem w dłoni. Czułem się wtedy naprawdę jak u siebie. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło.
Z racji tego, że skończyłem filologię ukraińską, należę do grona tych osób, które znają i rozumieją kulturę ukraińską, a te dziwne szlaczki są dla mnie drugim językiem. Dlatego wszystkim radzę, by nie zatrzymywać się na tym co było, ale również żyć tym, jaki Lwów jest dzisiaj. O tym co co zmieniło się we Lwowie piszę w tekście ➧ Ciekawostki o Lwowie.
Ukraiński Lwów
Czy przez niecałe 30 lat państwowości można uczynić miasto swoim? Tym bardziej, jeżeli podparta jest ona kilkusetletnią obecnością na tych terenach. Nawet kiedy Ukraińcy stanowili w mieście mniejszość, to nawet wtedy nie można było odmówić im tego, że Lwów był także ich. Tak jak jednak kiedyś byli drugą mniejszością miasta (zaraz po Żydach), tak dzisiaj stanowią niekwestionowaną większość. Lwów jest wręcz jednorodny narodowo, co ma się nijak do naszego utartego w pamięci obrazu miasta. Dzisiaj wielokulturowy pejzaż Lwowa tworzą chyba jedynie zagraniczni studenci i turyści, których z roku na rok przybywa, natomiast ze Lwowa pochodzi kwiat ukraińskiej inteligencji, sportowcy oraz wybitni artyści scen teatralnych i muzycznych. Lwów ma też dla Ukraińców szczególne znaczenie jeżeli chodzi o wymiar mentalny. Od zawsze był przez nich traktowany jako okno na świat, delikatny powiew Zachodu w smutnym i zadusznym komunistycznym kraju. Dzisiaj wyjazd do Lwowa to także namiastka podróży do Unii, a my z kolei również czujemy się we Lwowie (przynajmniej w jego historycznej-reprezentacyjnej części), jakbyśmy nadal byli u siebie (oczywiście jest to wielkie uogólnienie, a to jak Lwów niszczeje, sprawia, że niejednokrotnie boli serce)
Zaprzeczanie polskości Lwowa jest równie bezcelowe jak mówienie: “Wilno, Lwów polskie znów!” Lwowem należy po prostu żyć, bo jest on przecież na wyciągnięcie ręki. Nie odbijajmy Lwowa na internetowych forach, nie powtarzajmy po raz enty urojeń ludzi, którzy najczęściej nie przekroczyli nawet wschodniej granicy. Nie odmawiajmy równocześnie Ukraińcom prawa do nazywania tego miasta „ich miastem”, bo ten fakt akurat naprawdę ciężko podważyć. Znajdźmy swoje miejsce, do którego chcemy wracać. Ja już takie mam i zapraszam tam również i Was. Swoją lwowską przygodę warto natomiast zacząć z dobrym przewodnikiem, dlatego zapraszam Was na ➧ Weekend we Lwowie.
Odnajdując swoje miasto, zacznijcie na początku od znalezienia noclegu. Porady w jakiej lokalizacji wybrać idealne mieszkanie we Lwowie znajdziecie w tekście Gdzie wynająć mieszkanie we Lwowie. Jeżeli chcecie szukać go natomiast przez Airbnb-mojej ulubionej formie szukania noclegu, to na pewno pomoże Wam poradnik ➧ Jak wynająć pokój lub mieszkanie na Airbnb. Rejestrując się przez poniższy link możecie natomiast zgarnąć 100 zł na Wasz pierwszy nocleg.
Serwus!