Przez kilka dni nie było mnie w Polsce i na blogu, ale w tym czasie odbyłem głęboką i sentymentalną podróż przez miejsca zapomniane, które również w tym momencie wręcz dopominają się przywrócenia im należnego miejsca w masowej pamięci Polaków. Ten szczególny dla mnie okres i wiele towarzyszących mu uczuć zbiegły się również całkowitym przypadkiem z sytuacją, w której znalazł się obecnie Wojtek Smarzowski i jego najnowszy flm.
Główne zdjęcie tekstu jest emanacją tego, jak Ukraińcy upamiętnili pamięć Polaków pomordowanych w Podkamieniu. Około 600 osób zostało tu brutalnie zamordowanych w klasztorze dominikanów, a później w najbliższej okolicy. Prawdziwie bizantyjski rozmach widoczny w każdej krzywej literze wyrysowanej na zardzewiałym kawałku metalu:
Tu spoczywają Ci, którzy zginęli w kościele w 1944 roku.
Jestem wielkim przyjacielem Ukrainy, ale przy jednoczesnym zrozumieniu historii naszych wschodnich sąsiadów nie możemy również zapominać o własnej. Nie jest to jakiś przejaw nacjonalizmu, ale próba zwykłego oddania czci setkom tysięcy Polaków, którzy ciągle na to czekają. My MUSIMY o tym pamiętać! MUSIMY tę pamięć przywrócić!
Czy 2,5 miliona złotych to dużo? Biorąc pod uwagę cenę pomników, które wystawiane się dzisiaj niektórym osobom za życia, pomnik, na który setki tysięcy pomordowanych czekają od lat, zasługuje według mnie na dużo więcej.
Pomóżmy Wojtkowi Smarzowskiego. Ten film ma cenę, którą nie można przeliczyć na złotówki i wartość, której nie oddadzą żadne nagrody i wyróżnienia.