Dzięki domorosłym znawcom psychiki i seksualności twórców internetowych  już od dawna wiemy, że wszyscy to kryptogeje bądź lesbijki fapujący do własnych wpisów w mieszkaniach kupionym za złodziejskie pieniądze z bloga. Czy jednak to, że hejt łykamy codziennie na śniadanie i że generalnie powinniśmy mieć na niego, jak po dobrym śniadaniu, totalnie wysrane, ma nas uczynić wobec niego totalnie obojętnymi?

W ostatnich tygodniach kolejne fale hejtu wręcz zalewały polskie Internety. Oprócz standardowego, codziennego mentalnego smrodu z kibla mieliśmy do czynienia z trzema klasycznymi przykładami totalnego wybiciami szamba chamstwa. Wszystko zaczęło się zaraz po po śmierci blogerki Maddinki.  Jeszcze ciekawiej zaczęło się robić podczas akcji zmieniania tęczowych avatarów. Oj działo się wtedy, działo. Licznik przyjaciół przekręcał się, zmieniając – w zależności od preferencji – wraz z każdym tęczowym awatarem bądź negatywnym komentarzem dodanym pod nim. Wszystko przelało się się jednak po ostatniej akcji ze zmarłym dzieckiem Hajzera juniora. To już była zwykła słowna kloaka, którą można się tak uwalić, że smród później będzie ciągnął się bardzo długo.

Wiemy, że w necie hejtują małe dzieciaczki, którym nudzi się przed komputerem, a ich smutne życia ubarwia jedynie rzucenie od czasu do czasu kurwą, starą i chujem. W dowolnej kolejności. Dzisiaj cały Internet poznał już Karachana i cały Internet musi przeprosić. Za tymi wszystkimi malutkimi padawanami hejtu stoi sprawnie zarządzana tajna organizacja, z chronionym dostępem do internetowej siedziby, gdzie ciekawskich odstraszają na przykład komunikaty o wyśledzonym numerze IP, wyskakujące filmy porno etc. Tajność, niedostępność, (para)elitarność? Przypomina Wam to coś?

Dollarnote_siegel_hq

Trudno szukać konkretnych rozwiązań, a najprostszym wyjściem byłoby odpowiedzenie na hejt hejtem. No i proszę, a kto mówił, że nie ma dróg na skróty? Mój ulubiony portal internetowy, opisując ten blog http://hejty-na-fejsie.tumblr.com, krzyczy do nas tytułem: „Już nie są anonimowi”. To znaczy że teraz będziemy przy każdej okazji tworzyli listę wstydu, krótki spis osób napiętnowanych? Czy będą nadawane pisemne pozwolenia na splunięcie w twarz, kopnięcie w dupę, w skrajnym przypadkach wybicie górnej trójki? Przypomina mi to bardzo złe czasy i nie chciałbym się w nich znaleźć. Kto wie, może jutro powstanie dostępna online lista hejterów natemat z załączonymi danymi osobowymi i tytułem WIECIE CO Z NIMI ZROBIĆ. Nie idźmy tą drogą…