Chlebek z masełkiem, mięsko z sosikiem, kiełbaska z bułeczką. Wszystko oczywiście kupione za ciężko zarobione pieniążki. Powszechnie wiadomo, że dla ludzi-pieniążków* jest specjalnie wyznaczone miejsce w piekle-piekiełko. Zgadzam się w calusieńkiej rozciągłości. Jak wygląda dzień przeciętnego pieniążka? Nie wiem, ale postaram się wypowiedzieć.

Kawusia z mleczkiem, kanapeczka z pomidorkiem i świeżutki soczek z pomarańczek to najlepszy początek każdego dnia.Włoski ładnie ułożone, dżinsiki pasują jak nigdy. Zakładamy buciki i jest piękniutko. Portfelik, telefonik i klucze i zobaczymy co się dzieje na ryneczku.

Na ulicy koniecznie trzeba zrobić słodziutkie zdjątko z mrożonym jogurcikiem z owockami, które już za chwileczkę trafi na fejsika. Supcio, jak grzybki po deszczyku sypią się lajeczki i komcie. Jaranko po maksiku.

Piweczko z soczkiem pod parasolkami orzeźwia jak nigdy, a książeczka czyta się sama. Obok kilku człopaczków gada o cycuszkach i majteczkach, które mieli ściągać z jakichś dziewczynek. Były tak gorące jak lipcowe słoneczko. Pewnie tyle w tym prawdy, co w porannej prognozie pogody.

Po kilku godzinach piwko jednak się samo wygazowało, a i puściutki brzuszek daje o sobie znać. Trzeba wracać do domciu. Ziemniaczki w mundurkach z kotlecikiem i mizeryjką to odpowiedź na mały głodzik i już czujesz się jak u Mamusi. Czy na maleńki interesik masz równie proste rozwiązanie?

Może jeszcze jakiś deserek? Wiadomeczka, kawałeczek czekoladeczki będzie przecież milion razy zdrowszy od zwykłego kawałka czekolady. Sprawdzasz na kalorycznym kalkulatorku. Nie jest! Jak to nie jest, kurewka!?

No nic, tylko myćku, paciorek i można spokojnie puniać. Jutro czeka przecież kolejny piękniutki dzionek.

*mam taką teorię, że pieniążki mają Ci, którzy pieniędzy nie posiadają w ogóle i boją się chyba tym słowem wywoływać wilka, tfu wilczka, z lasku.