6 czerwca ponownie zostały otwarte siłownie. Ostatni raz pociłem się w nich w połowie marca i na kolejny raz musiałem poczekać ponad 3 miesiące. Było warto, bo, pomimo wielu starań, wszystkich ćwiczeń nie można jednak wykonać w warunkach trzydziestu kilku metrów kwadratowych. Dlatego nie czekałem długo i wykupiłem karnet od razu jak było to tylko możliwe. Siłownie po koronawirusie obiecywały bezpieczeństwo. Sprawdźmy to!

Siłownie po koronawirusie – co się zmieniło?

Przede wszystkim na siłowniach po pandemii ograniczona jest liczba osób, które mogą przebywać na każdej z sal (szatni, sali fitness etc.). Każdy powinien ćwiczyć z własnym ręcznikiem. Odległość pomiędzy ćwiczącymi powinna wynosić 2 m, nie można korzystać z maszyny, kiedy na maszynie obok ćwiczy druga osoba. Powinno się odkażać maszyny i ciężary przed i po tym jak będziemy z nich korzystać. Na siłownię wchodzimy w maseczce i wychodzimy z niej również w maseczce. Na terenie siłowni poruszamy się już jednak bez niej. W maseczkach po siłowni przemieszczają się również trenerzy, ale ściągają je podczas organizowanych treningów. O wielu absurdach już słyszałem podczas tej pandemii, ale te odnośnie maseczek na siłowni mieszczą się w czołówce. Tyle w teorii jeżeli chodzi o obostrzenia, a w praktyce no bywa różnie.

Jeżeli chodzi o siłownie po pandemii można zauważyć również zdecydowanie mniejszą ilość ćwiczących, chociaż trzeba przyznać, że wraz z kolejnymi tygodniami liczba ta widocznie rośnie. Jeszcze w połowie czerwca naprawdę wiało tutaj pustką. Dzisiaj liczbę ćwiczących „w szczycie” można porównać do mniej obłożonego dnia przed pandemią. Tak więc wszystko powoli do normalności, ale do wyrównania strat na razie jeszcze bardzo daleko. Mniejsza liczba trenujących na sali można póki co uznać za plus dla tych, którzy jeszcze się wahają czy wrócić na siłownię po koronawirusie.

Siłownie po pandemii – zagrożenia

Istnieją różne rodzaje osób na siłowni i przed pandemią nie brakowało również takich, które nie pomyślałyby nawet żeby odkazić po sobie cokolwiek. Czy zdziwi więc chyba Was, że takie typy się nie zmieniły? Można oczywiście kogoś upominać raz, drugi, jeżeli ktoś ma siły-również trzeci, ale efektów długofalowych spodziewać się raczej nie można. I to w tym można ewentualnie dopatrywać się potencjalnych zagrożeń. Jak sobie radzić z potencjalnym zagrożeniem? Dezynfekować wszystko, z czego będziemy korzystać. Tyle i aż tyle. Chyba nie ma prostszej rady, ale z racji tego, że płyny do dezynfekcji są dosłownie na wyciągnięcie ręki w ilościach hurtowych, jest to rozwiązania najprostsze. Co więcej, rozwiązanie, które powinno zagwarantować sukces.

Siłownie koronawirus – czy jest się czego obawiać?

W ostatnim czasie wychodzę z założenia, że należy po prostu być ostrożnym, a koronawirusem można się zarazić wszędzie. Może być to błędne podejście i oczywiście możecie się z nim nie zgadzać. Nie żebym miał wywalone na problem, ale nie zamykam się na sztywno w czterech ścianach. Trudno jest przecież unikać wyjścia z domu, chociażby do sklepu, czy do pracy (nie wszyscy mogą sobie pozwolić na możliwość pracy zdalnej). Czy wyjście na siłownie jest czymś bez czego nie można wyobrazić sobie życia? Z pewnością nie, ale przy całej ostrożności, nie chcę się pozbywać z życia pewnej normalności.

Czy iść na siłownię po koronawirusie

Nie mogę Wam niczego powiedzieć wprost, tym bardziej w tak trudnym momencie. Osobiście jednak nie mam wątpliwości odpowiadając na pytanie: czy iść na siłownię po koronawirusie?. Zdecydowanie odpowiadam: TAK. Wszystko zależy od naszego podejścia i od tego czy podejdziemy do tematu siłowni z głową. Bądźmy po prostu ostrożni. Tylko ostrożność i spokój mogą nas dzisiaj uratować. I nie chodzi tutaj tylko o tak mało istotny problem jak siłownie po koronawirusie.