Wielu rzeczy nie wypada dzisiaj mówić. Poprawność polityczność postawiła na głowie codzienność. A nigdy nie będzie już A, a C, pomimo tego, że nadal wygląda jak C, to jednak jest H. Bo tak wypada, tak trzeba. Wszystko dla naszego dobra. By żyło się lepiej. I nawet dobrze, zgodzę się, bo czasami trzeba, jak ze wszystkim, pójść na pewien kompromis. W kompromisach nigdy jednak nie można zapominać o tym, w jakim celu się na nie godzimy. Jaki sens ma tworzenie sytuacji, w której zawsze mamy wybierć większe zło?
Rodzice nauczyli mnie, że kłamać nie należy. Zawsze byłem dumny zarówno ze swojego dziadka z AK, wuja frontowca z Armii Berlinga, jaki i rodziny, która do krwi pracowała, dorabiając się od zera w trudnych, powojennych czasach. Wszyscy są bohaterami i wszyscy zasługują na szacunek. Nigdy nie wstydziłem się tego powiedzieć i nie wyobrażam sobie sytuacji, że kiedykolwiek miałbym. To część mojej historii, tego kim jestem, jaki się stałem i coś, co będę przekazywał dalej. Czy na taki szacunek nie zasługują jednak na przykład Powstańcy Warszawscy?

Legia i Powstanie Warszawskie

Sławna na całą Polskę i Europę oprawa stadionu Legii podczas meczu z Astaną doczekała się setek artykułów. Głosy w nich różniły się jednak od siebie jeżeli chodzi w samą ocenę „wybryku” kibicowskiego.
Jak można pisać, że NIEMCY, ZABILI, POLAKÓW i to jeszcze STRZAŁEM W GŁOWĘ, na dodatek również DZIECI. Zaprzeczenie faktom historycznym zawsze stało dla mnie na podobnym poziomie zidiocenia, jak ich umniejszanie.
Nie ma zgody na twierdzenie, że polskich Powstańców zabijało nazistowskie plemię, istniejące razem przez sześć lat, nieposiadające własnego przemysłu, dowództwa, zawodowego wojska, kadr i krajowego zaplecza. Nie przejdzie mi przez gardło, że nasze dzielne kobiety i mężczyzn zabiła grupka niewyszkolonych nołnejmów, która niedługo później rozpłynęła się mrokach historii. Nie zgodzę się na to, choć wielu, by tak chciało, bo tak jest prościej.

Niezwyciężeni!

Dzisiaj głosy w podobnym stylu pojawiają się wokół filmu stworzonego przez IPN, Niezwyciężeni.

Niby fajnie, ale dlaczego tak bezpośrednio?

Naszych stosunków z Niemcami i Rosjanami to raczej nie polepszy!

To takie pierwsze z brzegu „głosy rozsądku”. Dlaczego jednak mamy wstydzić się własnej historii i dlaczego to właśnie my mamy się jej wstydzić?

Dlaczego dopiero teraz?

Zdaje sobie sprawę, że większość chłopaków z husarią na koszulce uciekłaby pewnie z kraju po zobaczeniu pierwszej rakiety ostrzegającej. Domyślam się również, że niektórzy z nich, tak jak mężnie prężą piersi ze znakiem Polski Walczącej, tak mężnie goniliby po pasach chudego Hindusa. To jednak tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że pamięć o naszej historii najzwyczajniej wraca. Wraca zwykła i całkiem normalna duma z tego, że jesteśmy Polakami, że mamy swoją przeszłość, którą możemy się pochwalić i którą możemy pokazać innym. Mamy w swojej ponad tysiącletniej historii postaci, które mogą stać się bohaterami dla współczesnych młodych ludzi. Tak, to wszystko w tym pięknym kraju nad Wisłą!

NIE MA TU MOWY O POLITYCE!!!

Zarzuty upolityczniania wszystkiego co patriotyczne pojawiają się przy każdej okazji. Gdy ktoś odśpiewa rotę, wyjdzie z flagą, czy zrobi murala ze znakiem NSZ. Tu jednak nie ma polityki! Uwierzcie mi na słowo, ale spora część kibiców raczej nigdy nie głosowałaby na PiS.

Prawda staje się modna!

Czy mówienie prawdy historycznej nareszcie staje się modne? Ponoć tylko prawda nas wyzwoli, a historia, w jej najprostszym wymiarze, nie zna polityki. Nikt nie zaprzeczy przecież, że to Niemcy wywołali wojnę, że pokonali nas nad Bzurą, a później zgotowali Polsce najgorszy z losów. Nikt nie kwestionuje Katynia i bestialstwa czasów leninizmu i stalinizmu. Tylko jakoś czasami ciężko to niektórym przechodzi przez gardła. Przecież to niepolityczne powiedzieć, że to jednak  byli Niemcy, a nie bliżej nikomu nieznani Naziści. Pisani celowo z wielkiej litery, bo mógł to być przecież równie dobrze wymarły naród reptilian.