Nie zaglądam nikomu do talerza i kotlet z zimniokami i mizerią jest to dla mnie równie spoko jak porcja cieciorki z hummusem, falafelem i kotlecikami warzywnymi. Najważniejsze, by nikt mi mojego kawałka cebularza z masłem nie podpierniczył, bo w takie zabawy to ja się nie bawię. Wszyscy mają być szczęśliwi, każdy zasługuje na pełnię radości z mile spędzonego popołudnia przy swoim ulubionym obiedzie! Hejterom obiadowym mówimy stanowcze nie!

Nie zaglądam nikomu do dowodu, nie patrzę głęboko w oczy, szukając zmian mutacyjnych, nie ma znaczenia płeć, religia ani kolor skóry. Dlatego też kiedy usłyszałem o sytuacji, w której z dnia na dzień znalazła się afroamerykańska mniejszość aktorska krew się we mnie z nagła zagotowała. Stop hejterom-recenzentom wywodzącym się ze znanego z uprzedzeń zgniłego prawackiego środowiska filmowego! Na takie zachowanie naszej zgody nie będzie!

Oscar prawem, nie towarem

W związku z jawnym pogwałceniem odpowiedniego parytetu w nominacjach oscarowych zwracam się z poważnym wnioskiem o sprawiedliwe przyznawanie nagród, które powinny dedykowane być bezpośrednio odpowiednim grupom społecznym, a w przypadku możliwych indywidualnych protestacji, konkretnym osobom, które w gronie nominowanych przez niedopatrzenie mogły się znaleźć. Równocześnie za bezzasadne uznaję tłumaczenia, że akurat w tym roku osoby te nie nakręciły żadnego filmu, który na Oscara mógłby zasługiwać, a nawet to, że nie nakręciły żadnego filmu. To mało istotny szkopuł, wręcz pyłek, który nie może przykryć rozmachu i znaczenia wielkiej filmowej zmiany, która właśnie właśnie realizuje się na naszych oczach. Nareszcie doczekamy się sprawiedliwości, świata wolnego od przekłamań.

Tysiące nowych kategorii, jedna dobra zmiana

Oscar dla najlepszego długowłosego latynoskiego aktora nigeryjskiego pochodzenia, grającego kasztan poruszający się na niemym wietrze zmian historii w kategorii najlepsza rola szóstoplanowa  otrzymuje…

Oscar dla rdzennego Amerykanina pochodzenia Sinti grającego niemieckiego bankiera o algierskich korzeniach otrzymuje…

Tysiące mniejszości czekają na swojego Oscara, każda z narodowości nie gra gorzej, a jestem nawet skłonny powiedzieć, że lepiej niż dotychczasowi nominowani i wygrani.

Kolejnym niekwestionowanym plusem zmienionej koncepcji przeprowadzania zacofanej ceremonii Oscarów jest to, że z racji trwania gali, skarżący się ostatnio na brak pracy, wyrokiem nieznającego się na sztuce szarego tłumu, wybitni prowadzący-komedianci, nareszcie będą mogli odzyskać swój dawny wspaniały blask.

Idzie nowe i przynajmniej w kinie szykuje nam się prawdziwa dobra zmiana.