Tytułem wstępu. Wschodnie granie będzie pojawiało się na blogu równie nieregularnie, tak jak pojawia się u mnie w głośnikach. Wszystkiemu winna będzie iskra wspomnień wzniecająca ogień, który będę chciał przenieść tutaj. Dlatego wybaczcie, co złego to nie ja.
Lyapis Trubetskoy
Lyapis Trubetskoy to prawdziwy rewolucyjny towar eksportowy będącej pod dyktatorskim butem Białorusi. Jeżeli chodzi o muzykę, i to przede wszystkich dzięki Lyapisom, rewolucja na Białorusi już trwa i ma się bardzo dobrze. W dorobku Lyapis Trubetskoy znajduje się już kilkanaście płyt, a ewolucja muzyczna zespołu od momentu jego powstania, czyli 1990 roku, do rozpadu-sierpnia zeszłego roku, to droga, która stworzyła jeden z najlepszych rockowych bandów na wschód od naszej granicy. Każda piosenka to hymn dla wszystkich najważniejszych zasad stojących u źródeł zespołu.
Wolność i pamięć
Piosenka Nie być bydłem to swoisty manifest białoruskiego opozycjonisty. Słowa napisane w 1908 przez Janka Kupała, nadal wywołują ciarki na plecach
Równość
Wierzę. To wystarczy.
I jeszcze raz wolność, Wolność, WOLNOŚĆ
DDT
Jurij Szewczuk i DDT to prawdziwa klasyka rosyjskiej sceny rockowej. To zespół, który łączy nie tylko pokolenia fanów najlepszej muzyki, ale również opozycjonistów widzących przed Rosją przyszłość inną niż ta, która kreowana jest w czerwonych murach Kremla.
Jak każda gwiazda DDT miało również swój epizod z orkiestrą symfoniczną. Jedna z najpiękniejszych ballad, a mnie jedna z najbliższych. Zastanawialiście się kiedyś co po Was zostanie?