Zastanawiacie się może nad idealnym prezentem świątecznym? Co kupić komuś albo sobie (takie prezenty są najbardziej sprawdzone ;)), by pod choinką nie udawać uśmiechu zaskoczenia? Pomysłów na lwowskie prezenty jest wiele, ale w dobie obecnych obostrzeń z tym idealnym, czyli wyjazdem do Lwowa, niestety musimy się wstrzymać. Będą więc musiał wystarczyć nam książki książki o Lwowie, których na szczęście nie brakuje, a ostatnio na rynku pojawiają się kolejne niezwykle interesujące pozycje, które koniecznie muszą znaleźć się na Waszych półkach.
Jaki prezent pod choinkę dla Lwowiaka?
Obowiązkowa pozycja na półce każdego Lwowiaka
Zacznijmy od klasyki. Książek Witolda Szolgini chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, ale warto o nich przypominać! To absolutny must have na półce każdego miłośnika Lwowa i jeżeli jeszcze ich nie macie, koniecznie muszą się tam znaleźć. Nie wahajcie się też sprezentować jej każdemu, by złapał lwowskiego bakcyla, albo rozwijał swoją pasję! Im nas więcej Lwowiaków, tym weselej! Ta joj!
The Paradox of Ukrainian Lviv: A Borderland City between Stalinists, Nazis, and Nationalists
The Paradox of Ukrainian Lviv reveals the local and transnational forces behind the twentieth-century transformation of Lviv into a Soviet and Ukrainian urban center. Lviv’s twentieth-century history was marked by violence, population changes, and fundamental transformation ethnically, linguistically, and in terms of its residents’ self-perception. Against this background, Tarik Cyril Amar explains a striking paradox: Soviet rule, which came to Lviv in ruthless Stalinist shape and lasted for half a century, left behind the most Ukrainian version of the city in history.
Nowość warta polecenia!
Ostatnie lata polskiego Lwowa to pozycja zdecydowanie najmłodsza w prezentowym zestawieniu, ale jakże warta polecenia! Co więcej, twarda oprawa, bogate ilustracje, a przede wszystkim sama treść sprawia, że pod choinką będzie się prezentowała wyjątkowo zacnie! Nie zawiedziecie się! Więcej o książce Pan Kopra i Stańczyka piszę w recenzji Ostatnie lata polskiego Lwowa
Lwowskie sekrety i sekreciki
Pozycją, która trafiła w moje ręce w ostatnim czasie, a która również powinna spełnić oczekiwania każdego miłośnika Lwowa jest książka Jurija Smirnowa Sekrety Lwowa. Jak sama nazwa wskazuje nie zabranie w niej niezwykle ciekawych historii, które potrafią nawet zdziwić już dość oczytanego miłośnika miasta nad Pełtwią. Wielkie zaskoczenie literackie, którym się z Wami dzielę i zachęcam do lektury!
Bo o Lwowie nie można nie pisać…
Będąc we Lwowie, każdego chyba aż korci, by usiąść w Atlasie i zacząć o nim po prostu pisać. Pisać o tym co jest dookoła, jaki ten Lwów wyjątkowy jest i jedyny! Ta ni bałakajci, ży tak ni maci! Chwila z kartką papieru, kawą i kieliszeczkiem najlepszej nalewki. O takich momentach marzę i takie momenty wyjazdu zapadają w mojej pamięci najdłużej. Cóż więc pozostaje? Nic tylko zainwestować w wyjątkowy zestaw dzięki, któremu będziemy mogli opisać ten pinkny Lwów własnymi słowy. Pierwsze użycie? Koniecznie we Lwowie!
Lwowskie albumy z zapachem historii
Nie brakuje osób, do których zaliczam się również ja, które godzinami mogą wpatrywać się w zdjęcia przedwojennego Lwowa. Zdjęcia, które ociekają minionymi czasami, ich klimatem, zapachem kolorowego Lwowa. Zamarzyć się przez chwilę, patrząc na Wysoki Zamek, gdzie radośnie hasa sobie Stasiu Lem. Przejść spokojnie lwowskim corso, zajadając się łakociami z cukierni Zaleskiego, by wieczór spędzić w najlepszym klimacie Atlasa. Pomarzyć można, a przez chwilę to nawet popatrzeć.
Dla matematyka i nie tylko
Kiedy słyszymy hasło lwowska szkoła matematyczna od razu przed oczami stają nam postaci Stefana Banacha, Hugona Steinhausa czy Stanisława Ulama. Widzimy Kawiarnię Szkocką gdzie powstała słynna Księga Szkocka, a wiele innych matematycznych tez przepadło na zawsze, starte z blatów kawiarnianych stolików. Lwowska szkoła matematyczna była kuźnią niesamowitych naukowych talentów, ale można spojrzeć również na nią przez pryzmat oparów dymu tytoniowego, alkoholu i niezwykłego klimatu Kawiarni Szkockiej. Urbanek zaprasza nas w tę niesamowitą podróż, pozwalając odkryć lwowskich matematyków na nowo.
Lwowskie słodkości
Każdy wyjazd do Lwowa kończy się wizytą w sklepie Roshena. No tak być po prostu musi! Z racji wiadomych słodkości niestety nie możemy kupić teraz osobiście, ale żadna to przeszkoda, by choć przez kilka cuksów być bliżej Lwowa. Każdy ma swoje smaki, ale dla mnie batoniki Roshena to prawdziwe mistrzostwo świata i wsuwam ich zawsze tyle, ile mogę. Sam jem i Wam rekomenduję. Słodkich prezentów życzę jednocześnie!
Jaki prezent pod choinkę wybrać dla Lwowiaka to zadanie trudne, ale myślę, że razem jakoś sobie poradzimy. Ta joj i do przodu!